Powiem Ci jak to jest u mnie:
- Kiedy świeci słońce, jestem w odpowiednim momencie cyklu, suszę zęby “jak głupi do sera” – zakładam coś żółtego. On mnie dopala!
- Żółty jest też moim energy drink. Kiedy mamy deszczowe listopadowe popołudnie, cały dzień jest ciemno, piąta kawa nie pomaga, a ja muszę działać i być w sile bystrości umysłu 🙂 żółty mnie energetycznie unosi. Pomaga podnieść ciśnienie krwi i choć trochę przetrwać dzień.
- Kiedy przychodzi niedziela i mój umysł potrzebuje resetu, cała ubieram się na beżowo. Wtedy znikam i czuję, że jestem niewidoczna. Bo chcę być niewidoczna. Nie chcę żadnych interakcji z ludźmi. Chcę przejść obok nich niezauważona i iść do lasu się naładować. Beż mnie wycisza.
(W beżu jestem mniej wyrazista, ale wciąż lepiej mi w nim niż w czerni, w której wyglądam jakbym umarła. A w takie dni nie potrzebuję się jednak aż tak dobijać 😉 Z kolei w szarym mam dość ziemistą cerę…) - Jeśli idę na spotkanie w większej grupie znanych mi osób, chętnie zakładam czerwony lub różowy. To takie moje kolory mocy, w których czuję się pewna siebie. Dopalają mnie energetycznie, a moja uroda odwdzięcza się kobiecym lookiem.
- Jeśli po prostu mam dobry humor, chętnie zakładam zielony. Bardzo podkręca mój kolor oczu. Wtedy sypią się komplementy. A ja lubię komplementy!
A jak jest u Ciebie?
- Kolory odzwierciedlają Twój humor?
- Kolory wspierają Cię energetycznie swoją mocą?
- Które kolory przy gorszej kondycji głowy dodatkowo ciągną Cię w dół?
Być może nigdy na to nie zwracałaś uwagi.
Zacznij 🙂
Renata