W jednej z książek, które właśnie czytam, natknęłam się na coś, co mocno ze mną zarezonowało. Coś, nad czym nigdy dogłębnie się nie zastanawiałam, a co ma w sobie ogromną rację. Dzielę się tym od razu z Tobą, bo może i Twoja perspektywa się zmieni?
Jeśli mąż, mama, siostra czy przyjaciółka skomentują Twoje ubranie słowami:
„Coś Ty na siebie założyła?”
„Jak Ty wyglądasz?”
„Naprawdę zamierzasz w tym wyjść z domu?”
A są to rzeczy, które bardzo lubisz, w których czujesz się jak gwiazda i które dodają Ci pewności siebie – to dlaczego nagle po tych słowach przestajesz je nosić?
Dlaczego przypisujesz tej osobie taki autorytet, że jej opinia staje się ważniejsza od Twojej radości z noszenia ulubionych ubrań?
Czy ta osoba zna się na modzie?
Czy jest aż tak mądra?
A może… Po prostu się jej boisz?
Zauważ, że te słowa to tylko opinia TEJ osoby, a nie prawda.
Przeczytaj to jeszcze raz. Tak głęboko, żebyś naprawdę to poczuła. To nie jest prawda – to opinia. A każdy ma swoją. Nie powinnaś zmieniać nastawienia do czegoś, co lubisz, tylko dlatego, że ktoś tego nie rozumie.
Oczywiście, czym innym jest sytuacja, gdy idziesz na randkę i chcesz, żeby Twój mąż widział Cię w stylizacji, która mu się podoba. Wtedy może faktycznie warto ją dostosować. Ale to nie jest ograniczenie – to po prostu chęć bycia atrakcyjną dla drugiej osoby. Tak samo jak ja nie wyobrażam sobie iść na randkę z mężczyzną w białych rurkach z dragonem na nogawce i wielkim kajdanem 50 Centa na szyi 🤪 Na spotkanie z kumplami – proszę bardzo, ale na randkę wolałabym inne wydanie.
Pytanie jednak brzmi – czy to, w czym „źle wyglądasz” w opinii innych, faktycznie dobrze oddaje Ciebie?
Czy dźwigasz tę stylizację?
Czy ona rzeczywiście odzwierciedla Twój charakter, humor, energię?
Bo może właśnie dlatego te komentarze tak Cię dotykają – bo nie jesteś w stanie tej stylizacji obronić sobą.
Moda i trendy to jedno. Ale ślepe naśladowanie czyjegoś stylu sprawia, że ani nie czujemy się w tym sobą, ani nie jest nam w tym wygodnie. I kiedy słyszymy krytykę, łatwo się jej poddajemy, bo same czujemy, że coś może być na rzeczy (o ile naprawdę tak jest!).
Wielokrotnie podawałam przykład kapeluszy. Zaczęłam je nosić i od razu pojawiły się komentarze:
„Ho hooo, modeleczka!”
Było mi przykro. Oczywiście. Bo w takich momentach też się zastanawiam – po co? Po co ten komentarz?
- Czy ta osoba chce się lepiej poczuć?
- Podkreślić swój autorytet (czego)?
- A może po prostu nie miałaby odwagi nosić czegoś takiego i w ten sposób sobie z tym radzi? 🤨
Nie dałam się zgnieść. Dlaczego? Bo ja te kapelusze czuję. One są „moje”. I tym się bronią.
A Ty?
- Ile razy miałaś taką sytuację?
- Ile razy dałaś się zmanipulować cudzą opinią?
- Ile razy zrezygnowałaś z czegoś, co chciałaś kupić lub założyć?
– Chciałabyś wzmocnić swoje poczucie pewności w tym, co nosisz?
– Chcesz mieć w szafie tylko rzeczy, które z Tobą rezonują?
– Chcesz budować stylizacje, w których będziesz wyglądać ciekawie, ale przede wszystkim czuć się dobrze?
– Chcesz zrozumieć, dlaczego od lat nie nosisz pewnych rzeczy z Twojej szafy?
W kwietniu startuje czwarta edycja masterklasy „Zrozum swój styl”, w której rozbieramy na części pierwsze Twój styl.
Nie od strony katalogów z gotowymi stylami i checklisty rzeczy, które „powinnaś mieć”. Bo to nigdy nie sprawi, że poczujesz się sobą.
W masterklasie pracujemy nad tym, co siedzi w Twojej głowie, sercu, marzeniach, emocjach, osobowości.
Gdy zrozumiesz swoje DNA stylu, on zacznie tworzyć się sam.
Spotkania są długie, konkretne i mięsiste. Są prace domowe. Jest czas na refleksję i odnalezienie swojego kierunku. Dziewczyny z poprzednich edycji to potwierdzają.

Masterklasa to cały kwiecień intensywnej pracy, by być gotową na nadchodzące lato.
Liczę na to, że widzimy się na zajęciach!
Ściskam ciepło,
Ukolorowana Renata
PS Jeśli chcesz nadrobić poprzednie newslettery, które Ciebie ominęły, znajdziesz je pod tym linkiem.
PS2 Jeśli potrzebujesz mojego wsparcia w jakimś zakresie dotyczącym spójnego budowania swojej szafy, zapraszam na moją stronę z pełną ofertą!