Zebrałam najczęstsze argumenty „dlaczego analiza kolorystyczna nie jest dla mnie” – postaram się rozprawić z tymi wątpliwościami i pokazać Ci jak naprawdę działa analiza kolorystyczna!
Nagrałam na ten temat krótki film, ale jeśli wolisz czytać, to poniżej znajduje się jego transkrypcja.
Pierwszy argument: „analiza kolorystyczna ogranicza wybór kolorów”.
Na ten temat już częściowo odpowiadałam Wam w innym wpisie, ale wrócę jeszcze do tego, bo jest to naprawdę bardzo częsty (jeśli nie najczęstszy) argument, z którym trzeba się boksować. Nie do końca się z nim zgadzam – uważam, że analiza kolorystyczna nie ogranicza, tylko bardziej systematyzuje wybór kolorów.
Pozwól, że wyjaśnię Ci to na prostym przykładzie: wyobraź sobie kucharza, który ma w lodówce składniki z różnych części świata i dostaje zadanie, żeby przygotować np. jakieś danie kuchni tajskiej. I oczywiście, że sobie poradzi – przecież kucharze to eksperci. Ale żeby zrobić to danie z takiej ilości składników w lodówce, musi jednak trochę się natrudzić. Musi trochę pomyśleć, pokombinować. Przede wszystkim, musi też mieć doświadczenie, żeby wiedzieć jak te składniki ze sobą połączyć.
A teraz pomyśl, o ile łatwiej byłoby mu, gdyby w lodówce miał tylko składniki kuchni tajskiej. I czy to oznacza, że może przygotować wyłącznie jedno danie, np. pad thai czy inne curry? No nie! Przecież kuchnia tajska to nie tylko ten makaron. Mając te “ograniczone” składniki – ale które do siebie wzajemnie pasują – sprawia, że praca staje się prostsza, bardziej intuicyjna i spójna.
I dokładnie to samo dzieje się z kolorami po analizie kolorystycznej. Poznajesz główny nurt swojej urody – kolory, które idealnie podkreślają Twoją twarz, cerę, oczy. Ale jeśli chcesz, to przecież zawsze możesz dodać szczyptę koloru spoza swojej palety – tak jak szczyptę chili do tajskiego curry czy pad thai.
Teraz już wiesz, jak to zrobić, i wiesz w jakich ma to być proporcjach. Czy będzie to zimowy płaszcz, a może sukienka na wesele? Czy jednak będą to sznurówki w bucie albo skarpetki?
Drugi argument: „po analizie kolorystycznej muszę wymienić całą garderobę”.
Nie, nie musisz! W większości przypadków intuicja dobrze Ci podpowiada w jakich kolorach wyglądasz najlepiej.
Oczywiście, zdarza się, że trochę gdzieś zbłądzimy – bo trendy, bo moda, bo „mama mi dała”. Ale zamiast wielkiej rewolucji bardzo często wystarczy kilka poprawek, niewielkich szlifów. Dzięki temu zaczynasz chodzić w większości swoich ubrań z szafy, bo te poprawki, te niewielkie szlify sprawiły, że wszystko zaczęło się jakoś tak magicznie ze sobą łączyć, wszystko zaczęło do siebie pasować.
Często klientki mówią mi coś takiego: „Renata, ja nigdy nie patrzyłam na fiolety. Ten kolor w ogóle dla mnie nie istniał!”. A potem, na takiej analizie kolorystycznej, okazuje się , że jest to jeden z top 3 kolorów w Waszej palecie. Jeden z top 3 kolorów, które najlepiej podkreślają Waszą urodę! Analiza kolorystyczna bardzo często tak naprawdę poszerza Wasz zakres kolorów w szafie niż, jak właśnie często się mówi, ogranicza.
Analiza kolorystyczna to nie jest rewolucja, to raczej szlify – takie delikatne poprawki, które sprawiają, że Twoja garderoba staje się po prostu bardziej spójna i dopasowana. A Tobie jest łatwiej “gotować” z tych dostępnych składników.
Trzecim argumentem jest to, że „analiza kolorystyczna jest tylko dla osób, które interesują się modą”.
Nie! Bardzo nie 😉 Bardzo się z tym nie zgadzam! W mojej opinii analiza kolorystyczna jest wręcz idealna dla osób, które modą się w ogóle nie interesują! Jeśli nie lubisz chodzić po sklepach, zakupy to dla Ciebie po prostu kara, a rano mówisz „Znowu nie wiem co mam na siebie włożyć…”, to analiza kolorystyczna Cię uwolni. Ona (na maksa!) jest właśnie dla Ciebie!
Osoby, które kochają modę, wyrażają siebie przez ubrania, śledzą trendy, testują różne fasony i kombinacje – one często nie potrzebują analizy kolorystycznej. Wręcz przeciwnie: analiza kolorystyczna właśnie w przypadku tych osób (!) może ograniczać. Dlatego, jeśli ktoś z zamiłowaniem eksperymentuje z modą, ja wtedy, tak naprawdę, odradzam tę usługę.
Natomiast jeśli Ty należysz do osób, które nie chcą spędzać godzin na zakupach i najchętniej po prostu wzięłyby coś, co zawsze dobrze wygląda, analiza kolorystyczna to zbawienie. Oszczędzasz czas, oszczędzasz pieniądze i przede wszystkim nerwy. Bo zamiast błądzić po całym sklepie, idziesz prosto do wieszaków z tymi różami, fioletami, błękitami – i masz pewność, że znajdziesz dla siebie coś idealnego.
Czwarty argument: „makijaż i farba do włosów mogą zmienić mój typ kolorystyczny”.
Makijaż i farba mogą podkreślić Twoją urodę, ale nie zmieniają tej podstawowej harmonii. Nie, nie zmienisz swojego typu kolorystycznego, jeśli mocno w nią zaingerujesz, bo wtedy, tak naprawdę, zaczniesz się oddalać od swojej natury. I wtedy też, jeśli przekombinujesz, będziesz wyglądała sztucznie.
Piąty argument to „jeśli lubię jakiś kolor, to znaczy, że na pewno mi pasuje”.
To zależy. (Lubimy to tłumaczenie, no nie? 😉)
Z jednej strony, tak jak już wspomniałam, bardzo często intuicja dobrze nam podpowiada i rzeczywiście pcha nas w tym kierunku, który nam służy. Jednak z drugiej strony bywa tak, że lubimy jakiś kolor, ale nie dlatego, że wygląda na nas świetnie, a dlatego, że daje nam coś innego, np. daje nam coś energetycznie – poprawia nam nastrój, podkreśla naszą osobowość albo np. sprawia, że możemy poczuć się takie “otulone”.
Jeśli jednak po analizie kolorystycznej okaże się, że Twój ulubiony kolor nie jest dla Ciebie idealny, to absolutnie nie oznacza to, że będziesz musiała z niego zrezygnować. Umówmy się: nikt, NIKT nie ma prawa Ci go zabronić! Jednak wielokrotnie widziałam, że moje klientki – gdy raz zobaczyły, że zdecydowanie lepiej wyglądają w innym kolorze, i jak ogromną różnicę robią te właściwe kolory – nie mogły już później tego “odzobaczyć”. I, bez żadnego namawiania tak naprawdę, same już w pewnym momencie rezygnowały z tych mniej korzystnych odcieni, które kiedyś były ich ulubionymi.
No i szósty argument, że „kolory pór roku są zawsze takie same”.
Bardzo często, kiedy odkryjemy, że jesteśmy jakimś typem kolorystycznym, wierzymy, że ten “ogólny zestaw” kolorów zawsze będzie do nas pasował. Tak, ale… Nie do końca. Każdy typ kolorystyczny ma swój „główny nurt” – i są tam rzeczywiście określone cechy, które faktycznie definiują jego paletę. Ale nie oznacza to, że każdy zestaw kolorów dla danego typu kolorystycznego będzie zupełnie identyczny.
Jeśli wyobrazisz sobie… szarlotkę. Pomyśl, że każda babcia piecze ją przecież trochę inaczej – jedna dodaje więcej jabłek, inna więcej ciasta. Jedna bardziej słodzi, inna daje jednak więcej cynamonu. Jedna woli tą słodszą, druga tą bardziej kwaśną. I każda z tych szarlotek jest przecież absolutnie wyjątkowa! I, co najważniejsze, każda z nich to wciąż jest szarlotka. Mało tego, każda z nich jest po prostu przepyszna!
Tak samo jest z urodą. W obrębie jednego typu kolorystycznego kolory mogą różnić się trochę odcieniami, nasyceniem albo temperaturą – wszystko zależy od szczegółów Twojej urody. Trochę inny jest np. zakres niebieskości w palecie Ciepłej Jesieni o niebieskich oczach, a zupełnie inny (o ile W OGÓLE, tak naprawdę) u Ciepłej Jesieni o zielonych czy też miodowych oczach. Inny zakres jasnych kolorów będzie u Ciemnej Zimy z granatowymi oczami, a zupełnie inny u tej z takimi czarnymi “węgielkami”. Czasem zgaszone typy mają więcej świeżości w tęczówce – wtedy być może do ich palety wejdzie odrobinę więcej takich świeższych, troszeczkę bardziej nasyconych kolorów, a czasem ta uroda jest tak bardzo zgaszona, że faktycznie nic ponad tą ich “szarawą” paletę zupełnie nie wejdzie.
Mam nadzieję, że troszeczkę rozwiałam Twoje wątpliwości co do analizy kolorystycznej. Uwierz mi, analiza kolorystyczna to nie jest jakiś „wymysł” – jest to narzędzie. Ona naprawdę ułatwia życie i naprawdę potrafi pomóc zbudować spójną garderobę!
Oczywiście, jeśli czujesz, że to nie dla Ciebie – to też jest okej, bo być może jesteś wśród tych osób, które właśnie bardzo interesują się modą i faktycznie się nią wyrażają. Tak jak wspomniałam, totalnie to nie jest dla Ciebie. Jest też spore prawdopodobieństwo, że szukasz czegoś innego w kontekście swojego stylu, jeśli tej analizy kolorystycznej faktycznie nie czujesz. Ale jeśli widzisz w tym sens i chciałabyś spróbować, serdecznie zapraszam, np. na analizę kolorystyczną online, którą – między innymi – oferuję 😉
A może masz jeszcze jakieś wątpliwości co do analizy kolorystycznej? Podziel się nimi w komentarzu – ja chętnie porozmawiam z Tobą na ten temat i odpowiem na Twoje pytania czy też wątpliwości!