W połowie maja z okazji moich urodzin umówiłam się z przyjaciółką na śniadanie na mieście. Jest okazja, to można stroić się w piórka! No ok. Może nie piórka, ale konkretnie – cekiny. Też zauważalnie (o ile nie bardziej 🤪).
No więc wyobraź sobie: środek tygodnia, dziewiąta rano, centrum Warszawy. Słoneczny dzień. Ja. Świecąca ludziom po oczach cekinami 🤭
Jak byś się w tym czuła?
Zatrzymaj się, zamknij oczy. Jakie masz pierwsze myśli, czując na sobie tą stylizację?

Jak się w niej czujesz?
Co myślisz, co ludzie o Tobie myślą?
Serio, zatrzymaj się nad tym. Bo jeśli Twoja pierwsza myśl to “ja bym się tak nie ubrała”, to właśnie chciałabym, żebyś doszła do ściany konkretnej odpowiedzi dlaczego?
Druga rzecz:
Co TY myślisz o tak ubranej osobie na mieście?
Dokładnie w tych samych okolicznościach. Środek tygodnia. Poranek. Słoneczny dzień, więc cekiny walą po oczach.
Na ile spójne są ze sobą te odpowiedzi? 🤓
Odpowiedzi schowaj do swojej kieszeni i zrób z nimi co chcesz (choć zachęcam Cię do przemyślenia i przeanalizowania tej sceny dogłębnie, bo dzięki temu lepiej zrozumiesz swoje codzienne wybory stylizacyjne).
Ja teraz chciałabym Ci przedstawić mój proces myślenia jak wychodziłam rano z domu.
Tak. Czułam się dziwnie.
Tak. Czułam się totalnie nieswojo (nie źle, ale nieswojo).
Nie miałam tej kiecki na sobie pierwszy raz, ale pierwszy raz o poranku i w totalnym słońcu, więc wiedziałam, że będę się rzucała w oczy.
Zaczęłam ze sobą rozmawiać w głowie.
Dlaczego czujesz się nieswojo? “No bo będę rzucała się w oczy”.
I co z tego? “Ludzie będą się na mnie patrzeć”.
I co z tego? “No jak to co? Co oni sobie o mnie pomyślą?”
No właśnie. Co? “No… W sumie to nie wiem? Jedni, że wariatka. Inni, że modnisia. A jeszcze inni, że być może dopiero wracam z wczorajszej imprezy. Hmmm… A może ktoś pomyśli, że idę na jakieś nagranie do studia? I być może jestem jakąś gwiazdą, tylko oni mnie nie znają? A może pomyślą, że mam w pracy jakiś specjalny dzień i po prostu musiałam się tak ubrać?”
Ej… i wiesz co? Ta rozmowa w głowie totalnie rozpuściła moje napięcie w ciele. Zanim doszłam do metra, wszystko zmiękło. Mięśnie mi się rozluźniły. Bo okazało się, że ile ludzi, tyle ewentualnych opinii…
Weszłam do wagonu, usiadłam. Miałam na sobie okulary przeciwsłoneczne, więc jak ten cwaniak mogłam obserwować reakcje ludzi 😛
Większość totalnie miała w nosie jak ja wyglądam i gapili się w swoje telefony 🤯 (No hello! Gwiazda weszła do metra, a Wy z nosem w telefonie? 😂). Część się patrzyła. A część spojrzała i dalej się zajmowała swoimi sprawami.
Ufff… Zeszło napięcie. Okej, nie ma aferki. To teraz w centrum spokojnie przejść do umówionego miejsca.
Wychodzę z metra. Świecę ludziom po oczach. “Cholera. Teraz będzie trudniej. Ale Renata. No przecież o co Ci chodzi? Sama uczysz dziewczyny, że mają się nie przejmować innymi ludźmi i chodzić w czym tylko chcą! A teraz panikujesz? No weź się nie wygłupiaj”.
I jak tak sobie szłam, to bardzo (naprawdę bardzo) świadomie przyglądałam się reakcjom ludzi (przypominam, że mogłam ich obserwować, bo miałam okulary przeciwsłoneczne 😜). Owszem. Patrzyli. 99% mijających mnie ludzi patrzyło na moją kieckę. No na Boga, nie ma się co im dziwić, jak im świeciłam o 9:00 rano po oczach 🤭
Owszem. Miałam spięcie w ciele. ALE! Szybko naprostowałam swoje myśli. “Renata. A jakie są reakcje tych ludzi, że tak się tym spinasz?”.
I wiesz co? Oni wcale nie przewracali oczami, jak to nam się wydaje w naszych wyobrażeniach. Nie pukali się w głowy. Starsze panie nie parskały pod nosem. Złośliwe dziewczyny nie trącały mnie ramieniem.
Oni… Ot, po prostu patrzyli! 🤷
Renata! Przecież Ty też byś patrzyła! I w tym momencie znów naprostowałam swoje myśli.
“Renata. A może oni patrzą i się w myślach zachwycają? A może oni patrzą i ich skręca od środka, że też by chcieli mieć tyle odwagi co ja, by w środku tygodnia o poranku ubrać się w cekiny?” A może oni patrzą i… Uśmiechają się w myślach do siebie, że są na tym świecie odważne kolorowe ptaki?”
Jeżu kolczasty, jak ta myśl mi zrobiła dzień 😍 Nie dość, że się wyprostowałam i o wiele pewniejszym krokiem zaczęłam iść, to jeszcze zaczęłam zauważać, że ci ludzie się do mnie naprawdę uśmiechają! (Też być może dlatego, że jak dzięki tym myślom zmiękło mi ciało, to i ja się naturalnie zaczęłam uśmiechać do wszystkich?).
Mało tego! Jak zauważyłam, że mijający mnie ludzie opuszczali głowy (by spojrzeć na spódnicę), no to już w ogóle czułam się jak królowa, której kłania się lud 😂 Tak, wiem. Popłynęłam, ale przysięgam, że to samo się nakręcało w mojej głowie jak kula śnieżna 😆
Puenta? Świat tak Cię widzi, jak sama go sobie kreujesz w głowie. I wiem, że to brzmi jak te wszystkie woowoo nauczania afirmacyjnych mistrzów, ale nie da się ukryć, że ten świat realnie się zaczął do mnie uśmiechać dopiero jak zaczęłam w swojej głowie kreować myśl, że być może naprawdę ja tych ludzi jakoś inspiruję.
Jakbym trzymała się myśli, że ktoś pomyśli o mnie “wariatka”, to tak bym się czuła przez cały dzień. Mało tego. Energetycznie też bym wysyłała taki komunikat do ludzi i pewnie na tę gorszą wersję wydarzeń też bym znalazła wiele dowodów podczas tego przedpołudnia.
Co jest Twoją cekinową kiecką?
Metaliczne buty? Fuksjowa sukienka? Ozdobny kapelusz?
Załóż je w najbliższym czasie i przejdź przez centrum swojej miejscowości, jednocześnie rozmawiając ze swoją głową, że świat nie odbiera Cię tak, jak zawsze myślałaś, tylko że jesteś dla innych inspiracją!
Jak się na to zdobędziesz, to koniecznie daj mi znać, najlepiej wysyłając swoje zdjęcie na IG lub FB i chwaląc się jak poszło to ćwiczenie, jak się czułaś? 🤩
No i jeszcze, jeśli dotąd dotrwałaś, to przypominam tylko, że mój kurs o kolorach wciąż się tworzy! Zacznij świadomie korzystać z kolorów i połączeń kolorystycznych, nie bojąc się już popełnienia jakiegokolwiek błędu!
Ściskam ciepło,
Ukolorowana Renata
PS Jeśli chcesz nadrobić poprzednie newslettery, które Ciebie ominęły, znajdziesz je pod tym linkiem.
PS2 Jeśli potrzebujesz mojego wsparcia w jakimś zakresie dotyczącym spójnego budowania swojej szafy, zapraszam na moją stronę z pełną ofertą!